Wróć na stronę główną

Ppłk pil. Romuald Suliński

Ppłk pil. Marian Pisarek

Ppor. pil. Marian Bełc

Ppłk pil. Stanisław Socha

Mjr pil. Karol Pniak

Ppłk pil. Witold Łokuciewski

Płk dypl. pil. Jakub Kosiński

Sierż. pchor. pil. Jan Aleksander Rogowski

[Rozmiar: 45381 bajtów]
Ppłk pil. Marian Pisarek
Dowódca 308 Dywizjonu Myśliwskiego „Krakowskiego”
i I Skrzydła Myśliwskiego
(1912–1942)

7 września 1940 r., startując z lotniska Northolt, położonego w zachodnim Londynie pilot 303 Polskiego Dywizjonu Myśliwskiego (jednostka już wkrótce otrzyma imię Tadeusza Kościuszki), porucznik Pisarek wykonał swój pierwszy lot bojowy nad ziemią brytyjską (uzyskując prawo bycia weteranem „Bitwy o Anglię”, czyli angielsko-niemieckich zmagań z lata i jesieni 1940 r.).
Marian omal nie postradał życia podczas tego zadania bojowego. Po staremu dopisało mu jednak szczęście i nasz pilot wyszedł z tarapatów cało... Około godziny siedemnastej, piloci 303 wznosili się coraz wyżej, by móc z przewagą wysokości zaatakować Niemców.
Na północny wschód od brytyjskiej stolicy (nad hrabstwem Essex) polski dywizjon walczył z grupą niemieckich samolotów. Marian celnie ostrzelał z karabinów Messerschmitta 109. Wtedy chwilę nieuwagi wykorzystał inny niemiecki pilot – i trafił polskiego Hurricane’a. Samolot zaczął się palić, sytuacja była gorąca, F/O Pisarek musiał już po raz drugi ratować się skokiem ze spadochronem (pierwszy raz stało się to podczas wypadku w treningu, wiosną 1939 r.). Pilot, widząc ogień i czując dym, rozpiął pasy wiążące go z siedzeniem, przewrócił samolot do góry kołami, szarpnął za osłonę kabiny, odsuwając ją do tyłu – po czym wypadł z kabiny... nie do końca jednak. Nie mógł się całkowicie oddzielić od Hurricane’a, bo zaczepił nogą o pasy siedzeniowe. Samolot spadał wraz z pilotem wiszącym głową w dół. Sytuacja była poważna, ale Pisarek, szarpiąc się, zdołał się uwolnić. Do ziemi pozostało jeszcze 650 metrów…
Hurricane spadał coraz szybciej i potem rozbił się w ogrodzie za domem nr 40 przy Roding Road, w Loughton, na północnych krańcach Londynu. Nieszczęśliwie uderzył prosto w ogrodowy schron, zabijając małżeństwo Brockwell i panią Gurden, matkę pani Brockwell – przebywających tam na czas alarmu.
Tymczasem porucznik Pisarek, obserwowany przez wielu mieszkańców, którzy widzieli palący się samolot – szarpnął za rączkę wyzwalającą i otworzył spadochron, który rozwinął się prawidłowo, ratując mu życie. Pilot opadał wzdłuż drogi. Ziemia była coraz bliżej i bliżej, Marian przygotował się do lądowania, myślał, że opadnie na ziemię, ale wiatr zniósł spadochron tak, że pilot wpadł na drzewo, zawisając na starym dębie, nieopodal stojącej obok willi. Marian uspokoił się, rozpiął zamek pasów uprzęży i zeskoczył na ziemię.
Z dala słyszał podniesione głosy… Jeden z nich należał do starszego mężczyzny w zielonym mundurze. Był to Charles Cranwell, który służył ochotniczo w powołanej na czas wojny straży obywatelskiej (Home Guard). Cranwell podniósł stary karabin i wymierzył go w kierunku lotnika – ten wysoki blondyn mógł być Niemcem…
Marian Pisarek, uśmiechając się, podał mu swą legitymację oficera służącego w Polskich Siłach Powietrznych (przy Królewskich Siłach Powietrznych, RAF), potem spokojnie wyciągnął grzebień i przeczesał włosy, by wyglądać jak przystało na oficera broniącego Anglii. Dopiero wtedy spostrzegł, że na lewej stopie ma jedynie skarpetkę, bo podczas skoku zgubił jeden z szykownych czarnych sznurowanych wyjściowych butów... Ponieważ Marian prawie nie mówił po angielsku, dla pewności zatrzymała go policja. Pod strażą i w obecności gapiów pilot, niczym schwytany na gorącym uczynku złodziej, powędrował na komisariat. Dopiero tam, po szczegółowym przesłuchaniu i telefonach na lotnisko, wyjaśniono całą sprawę. Marian Pisarek, jeszcze poruszony po zestrzeleniu, został zwolniony. Zabrał spadochron i wkrótce potem został odwieziony na lotnisko…
Bogatą biografię tego lotnika opisuje dr Krzysztof Kubala.

W kwietniu 2012 r. udzieliliśmy szerokiego wsparcia szkole im. Mariana Pisarka w Radzyminie w organizacji obchodów 100-lecia urodzin i 70-lecia śmierci jej patrona. Z tej też okazji powstała publikacja poświęcona ich patronowi.
Odwiedź także stronę Fundacji Historycznej Lotnictwa Polskiego Odwiedź także stronę wydawnictwa GRETZA